2009-05-05
List otwarty Mariana Ślęzaka, wiceprezesa JSW SA, do Pracowników
W chwili, kiedy zdecydowałem się na udział w wyborach miałem świadomość, że mogę być odwołany. Doskonale zdaję sobie sprawę, że współzarządzanie tak ogromną firmą jest trudne a kierowanie Biurem Zatrudnienia Płac i Polityki Społecznej, w którym skupiają się najistotniejsze (poza bezpieczeństwem pracy) decyzje dotykające bezpośrednio pracowników – musi z czasem rodzić konflikty.
Wbrew twierdzeniom przewodniczących Związków Zawodowych „mój tyłek” nie przyrósł do stołka zastępcy prezesa zarządu. Nie mam też zamiaru mówić o tym, co udało mi się zrobić dobrego dla załogi, tylko dlatego, abyście mnie nie odwoływali. Uszanuję każdą decyzję, jaką podejmiecie, licząc jednocześnie, że będzie to Wasza samodzielna decyzja.
Uważam, że godnie Was reprezentowałem przez ostatnie 8 lat. Traktuję te lata jako prawdziwy zaszczyt i honor. Do końca kadencji ponad pół roku, tym bardziej więc dziwi zmasowany atak działaczy związkowych, aby odwołać mnie już, teraz.
A propos tego „przyrośniętego tyłka”. Panie Przewodniczący Kozłowski - w chwili, kiedy rodziła się „Solidarność” był w statucie zapis o jednokadencyjności przewodniczących związków zawodowych po to, by odróżnić się od ówczesnych „rządzących”. Panie Przewodniczący, czy nie zauważa Pan jak bardzo zbliżacie się do dawnych sekretarzy w komitetach zakładowych PZPR?
Zadaję pytanie otwarte do wszystkich Panów Przewodniczących 54 organizacji działających w JSW: „Czy warto dla obrony swoich nienależnych przywilejów jakie macie, popychać załogę do strajku, który doprowadzi JSW do ruiny a dużą ilość ludzi do utraty miejsc pracy? Czy naprawdę warto”? Przecież kryzys, którego skutki już odczuwamy nie spowodowała rzekoma niegospodarność Zarządu!
Miejcie odwagę powiedzieć członkom Waszych Związków, że na strajku tylko wy nie stracicie, bo broni was delikatnie mówiąc – ułomna ustawa o związkach zawodowych. Bo czy jest kryzys czy nie, czy jest strajk czy nie – tylko wam należą się pełne wypłaty. Wie o tym już załoga „Budryka”, którą liderzy związkowi wmanewrowali w strajk, który niczego nie załatwił.
Niedawno podczas spotkania jeden z wiceministrów zapytał mnie czy jestem za prywatyzacją. Odpowiedziałem, że jestem przeciw. Dlaczego? Bo spółka niezależnie, czy prywatna, czy Skarbu Państwa - może być dobrze albo źle zarządzana. Myślę, że JSW miała szczęście do ludzi w Zarządzie i dlatego posiada aktualnie taki potencjał zarówno ludzki jak i maszynowy. Najgorzej jednak jak ktoś, kto moim zdaniem powinien – myślę tu przynajmniej o kilku przewodniczących – nie potrafi rozróżnić co wynika z nieudolnego zarządzania, a co jest skutkiem kryzysu i do tego nie są potrzebne wyniki kopalń.
Dlatego bez względu na to czy będziecie głosowali za moim odwołaniem czy nie – to apeluję: GŁOSUJCIE W REFERENDUM PRZECIWKO AKCJI STRAJKOWEJ!
Bo od strajku już tylko krok do prywatyzacji.
Jestem głęboko przekonany, że skarby narodowe, a takim jest na pewno węgiel koksujący, powinny być w rękach Skarbu Państwa.
Życzę Wam, aby kryzys skończył się jak najszybciej – kiedy naprawdę go poczujemy.
Szczęść Boże!
Marian Ślęzak
PS. Zawsze uważałem, że Związki Zawodowe powinny móc nieskrępowanie działać, ale przecież Zarząd JSW ich nie likwiduje ani nie przeszkadza działać! Oczekujemy jedynie, że dostosują się do nowej rzeczywistości.
Mówienie prawdy to nie jest zdrada ani nieudolność!