Sąd Najwyższy wypowiedział się w kwestii czterech liderów strajku żądających przywrócenia do pracy. Zostali oni zwolnieni przez pracodawcę po zakończeniu strajku w związku z naruszaniem prawa.
Wszystkie wyroki Sądu Najwyższego są korzystne dla pracodawcy. W sprawie trzech pracowników sąd ostatecznie oddalił roszczenia dotyczące przywrócenia do pracy, a w przypadku czwartego pracownika uchylił wyrok przywracający do pracy z powodu rażącego naruszenia prawa przez Sąd Okręgowy, który taki nakaz wydał.
Stwierdzenia sądu są mocne i jednoznaczne: „Obaj powodowie dopuścili się czynnej fizycznej agresji wobec innych pracowników. Są to zdarzenia drastyczne. Pracodawca nie powinien tolerować agresywnych zachowań w czasie akcji strajkowej. Wartością nadrzędną jest zdrowie i godność człowieka. Pracodawca winien chronić te dobra i odpowiednio reagować na ich naruszenie w zakładzie pracy.” (IPK 221/10).
W uzasadnieniu kolejnego wyroku czytamy: „w przypadku powoda, zarzucane mu zachowanie szkodzące interesom pracodawcy i pracowników – narażające na niebezpieczeństwo ich zdrowie i życie przez udaremnienie wykonania prac przeciwpożarowych, nie ma związku z działalnością związku zawodowego, chociaż miało miejsce w czasie strajku. To zachowanie powoda zostało słusznie ocenione jako wyjątkowo naganne" (IPK 278/10).
Uznana została również skarga kasacyjna wniesiona przez pełnomocnika pracodawcy od wyroku Sądu Okręgowego przywracającego jednego z pracowników do pracy: „skarga jest oczywiście uzasadniona z powodu rażącego naruszenia zaskarżonym wyrokiem art. 378 §1 k.p.c. Przypisane powodowi zachowania w razie ich potwierdzenia w postępowaniu dowodowym mogły zostać ocenione jako uzasadniające rozwiązanie przez pracodawcę umowy o pracę bez wypowiedzenia na podstawie art. 52 §1 pkt.1 kodeksu pracy" (IPK 41/10).
– Strajk nie jest usprawiedliwieniem dla łamania prawa, które nie przestaje w tym czasie obowiązywać każdego obywatela. Podczas strajku i po jego zakończeniu prawo w Budryku było wielokrotnie łamane i jako pracodawca nie mogliśmy udawać, że nic się nie dzieje, musieliśmy wyciągnąć konsekwencje – podkreśla Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.