Zastępy ratownicze wciąż poszukują swojego kolegi, 34-letniego ratownika, który zaginął w akcji. Przeszukiwane są kolejne metry chodnika, w którym doszło do zapalenia się metanu.
W rejon poszukiwań wciąż jest wtłaczany azot w celu utrzymania atmosfery niewybuchowej. Równolegle prowadzone są działania w celu zmniejszania zadymienia i obniżenia temperatury poprzez stopniowe wydłużanie lutniociągu.
W poszukiwaniach bierze udział 9 zastępów ratowniczych na każdej zmianie.
W wyniku czwartkowego wypadku 11 osób trafiło do szpitali. 9 najciężej rannych górników jest w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, dwóch pozostałych górników opuściło już Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju. Lekarze siemianowickiej oparzeniówki zapewniają, że życiu górników nie zagraża niebezpieczeństwo a ich stan jest stabilny. Mężczyźni są przytomni, w pełnym kontakcie logicznym, wydolni oddechowo i krążeniowo.